WIĄZOWNICA – RYS HISTORYCZNY
Pierwsze udokumentowane wzmianki pochodzą z XIII (1255) wieku kiedy to książe Bolesław Wstydliwy w swoim dyplomie stwierdza, że wybudował w Zawichoście klasztor i szpital dla ubogich, który uposaża we włości i dochody ze wsi w tym Wiązownicy. Następnym dokumentem potwierdzającym jest „ Wezounice que nuns ostrow dicitur” w którym to Wiązownica zostaje nadana klasztorowi franciszkanów w Zawichoście.
Za czasów Jana Długosza jest wsią królewską z kościołem p.w św. Michała Archanioła i plebanem Janem Robociczem herbu pierścień. We wsi było 45 łanów kmiecich, 2 karczmy, zagrodnikiem i sołtystwem. Nad rzeką stały dwa młyny: jeden królewski z łanem ziemi, drugi sołtysi dający dziesięcinę plebanowi.
W roku 1578 wieś liczyła 34 osad, 35 łanów, 1 chałupa, 4 ubogich osadników i 2 rzemieślników.
W latach 1597-1602 dzierżawcą królewskiej wsi jest wojewoda poznański starosta sandomierski Hieronim Gostomski, na którego skargę za zaleganie dawaniu dziesięcin i innych krzywd do króla Zygmunta III skierował pleban Tomasz Starorząbski. Od końca wieku XVII datuje się powolny upadek gospodarczy wioski, Najdobitniej o tym mówi Rozporządzenie w sprawie kościołów parafialnych: filii strzegomskiej i parafii Wiązownica, wydane podczas wizytacji roku 1694 wydanego przez ks.S.K. Sadowskiego jako wizytatora. W 1706 roku dzierżawcą dóbr królewskich w tym Wiązownicy zostaje Samuel Nahorecki starosta kotelnicki, rotmistrz królewski.
Kardynał Jan Aleksander Lipski w roku 1741 afiliował parafię Wiązownica do parafii św. Bartłomieja w Stradowie. W roku 1817 kościół wewnątrz słupami podparty a nabożeństwa odprawiano w domurowanej do kościoła zakrystii. W roku 1820 kościół od uderzenia pioruna spalił się i nabożeństwa przez 25 lat odprawiano w szopie. Dopiero w1844 roku na gruntach
należących do folwarku Dzięki wybudowano nowy budynek świątyni w tym to okresie wybudowano nową plebanię. Po utracie przez Polskę niepodległości wieś Wiązownica znalazła się w zaborze rosyjskim majoracie osieckim. Na mocy Postanowienia Królewskiego z dnia 4/16 października 1835 roku został on przyznany w nagrodą zasług generałowi intendentowi armii paskiewiczowskiej Wasylemu Pagodinowi. Sam będąc wyznania prawosławnego, zbudował dwa kościoły w Osieku i Wiązownicy. Cieszył się, będac wzorem uczciwości i sprawiedliwości, szacunkiem i dobra opinią okolicznej ludności. W roku 1846 Pogodin wybudował okazały eklektyczny pałac na swoją siedzibę.
W roku 1912 staraniem ks. Wł. Kłosinskiego architekt radomski Zygmunt Słomiński późniejszy prezydent Warszawy przygotowa plan powiększenia kościoła. Zakołczenie rozbudowy świątyni nastąpiło w 1924 roku. Po zakończeniu I wojny pałac „Dzięki” jako własność skarbu państwa przeznaczono na potrzeby odbudowywanej administracji Rzeczypospolitej. Ostatni remont pałacu przeprowadzono w 1943 roku. Po II wojnie pałac był siedziba nadleśnictwa, będąc własnością Lubelskiej Dyrekcji Lasów Państwowych. Umiejscowiono tu też ośrodek zdrowia, biblioteką i pocztą a w pewnym okresie była tu siedziba Gromadzkiej Rady Narodowej.
W roku 1966 zelektryfikowano miejscowość a także oddano o użytku nowy budynek Wiejskiego Ośrodka Zdrowia.
W 1975 roku Wiązownica administracyjnie należy do nowo powstałego województwa tarnobrzeskiego, a w 1999 r. powraca do woj. świętokrzyskiego i powiatu staszowskiego.
Opracował: Zdzisław Bednarczyk
PARAFIA WIĄZOWNICA – POWSTANIE I HISTORIA
Niniejszy rozdział jest tylko szkicem historii parafii Wiązownica. Szczegółowe potraktowanie tematu zajęłoby znacznie wiele miejsca.
Początki wsi Wiązownica sięgają roku 1257 kiedy to Bolesław wstydliwy w spisie wiosek darowanych franciszkanom w Zawichoście wymienia Wiązownicę. Dokładnie nie wiadomo kiedy powstała Wiązownica, ale śmiało można założyć, że w roku 1257 była już dość dobrze rozwinięta, by stać się przedmiotem targu. Franciszkanie pozbyli się darowanej wioski na rzecz benedyktynów na Świętym Krzyżu. Kiedy to dokładnie nastąpiło tego już nie ustalimy.
Pod koniec XII w. diecezja krakowska została podzielona na archidiakonaty okręgowe, wśród których znalazł się sandomierski. Warto nadmienić, że organizacja archidiakonatów w diecezji krakowskiej uważana jest za najstarszą w Polsce. Stwierdzenie to pozwala wysnuć wniosek, że archidiakonat sandomierski należy do najstarszych w Polsce. Obszar archidiakonatu obejmował żyzne tereny lessowe na lewym brzegu Wisły, jak również teren puszczy sandomierskiej, leżącej w widłach Sanu i Wisły. Stolicą i zarazem siedzibą archidiakonatu zostało miasto Sandomierz, od którego archidiakonat uzyskał nazwę. Sieć parafialna archidiakonatu sandomierskiego zaczęła się kształtować na przełomie XI i XII w. Jednak największa liczba parafii powstała w ciągu XIII i w początku XIV w.
Na podstawie zachowanych dokumentów można stwierdzić czy na przestrzeni lat parafia posiadała szkołę, czy też takiej placówki brakowało przy kościele. Niestety nigdy już nie dowiemy się o liczbie uczniów i miejscu ich pochodzenia.
Z przeprowadzonych badań wynika, że w pierwszej połowie XVII w. szkoła znajdowała się w większości parafii archidiakonatu sandomierskiego. W 1604 r. na 51 parafii, 44 posiadały szkołę. Była wśród nich Wiązownica. Dokładne dane z przestrzeni lat zobrazuje nam poniższa tabela, która dokładnie przedstawia sytuację szkolnictwa na naszym terenie.
Parafia |
1529 |
1604 |
1617 |
1646 |
1676 |
1694 |
1727 |
1736 – 1738 |
1748 |
1764 – 1766 |
Wiązownica |
+ |
+ |
+ |
– |
+ |
– |
– |
– |
– |
– |
W 1529 r. w lewobrzeżnej części archidiakonatu sandomierskiego było 26 parafii, w tym 23 z nich posiadały szkoły. Proces ten utrzymywał się mniej więcej przez kolejne lata, aż do połowy XVII wieku. Wiek XVIII przyniósł gwałtowny spadek parafialnych szkół, nie tylko na naszych ziemiach, ale w całej Polsce.
Na ten kryzys złożyły się różne przyczyny. Na ogół uważa się, że były one wynikiem niepomyślnej sytuacji politycznej i gospodarczej kraju, jaka wytworzyła się w drugiej połowie XVII w. i na początku XVIII stulecia. Liczne wojny kozackie, moskiewskie i szwedzkie, a przede wszystkim wyniszczająca kraj wojna północna, stały się przyczyną wielkiego upadku gospodarczego Polski. Odbił się on na fundacjach szkolnych oraz na ogólnym położeniu szlachty, mieszczaństwa i chłopstwa, z której ofiar i opłat nauczyciele czerpali dochody potrzebne do nauki. Należy dodać, że obok wojen i kryzysu gospodarczego, który stał się ich bezpośrednim następstwem upadku szkolnictwa, dochodziły jeszcze klęski żywiołowe, tj. powodzie, pożary, lata nieurodzaju, zaraza, które niszczyły wszystko. Morowe powietrze dziesiątkowało ludność, która w panice opuszczała swoje siedziby często na bardzo długi okres czasu. Wobec klęsk żywiołowych ludność była bezradna. Takie klęski przeżywała ludność Małopolski w latach 1668, 1690 i 1695.
Wojny i klęski żywiołowe niszczyły bez mała wszystko, miasta, wsie, kościoły, szkoły, cały ludzki dobytek. Tego wszystkiego nie byli w stanie odbudować ani mieszczanie, ani chłopi, a jeżeli odbudowali, to najpierw swoje domostwa. W pierwszej kolejności zajmowali się swoim dobytkiem, nie troszcząc się oczywiście o szkoły czy inne budynki publicznego użytku. Ludność była za uboga, aby odbudować szkołę, utrzymać nauczyciela, posyłać dzieci do szkoły, kiedy były niezbędne w gospodarstwie.
Dodatkowe źródła kryzysu szkolnictwa parafialnego leżały także w licznych obciążeniach parafii, które masowo budowały przytułki dla ubogich całkowicie finansowane z kas parafialnych. Było to poważne obciążenie, które odbiło się na fundacjach szkolnych. Nader często budynek szkolny, z braku innego, przeznaczano właśnie na potrzeby szpitala parafialnego. Istnieje w tym okresie na terenie Polski bardzo ścisła zależność między intensywnym rozwojem szpitali – przytułków a ogólnym regresem gospodarczym i załamaniem się szkolnictwa.
Odbudowa sieci szkół parafialnych następowała bardzo powoli. Zbyt dotkliwie bowiem odczuwało społeczeństwo i kraj skutki licznych wojen, klęsk i kryzysu gospodarczego, aby szybko odbudować zniszczoną sieć szkół. Na podstawie przeprowadzonej w 1782 r. wizytacji w dwóch dekanatach — koprzywnickim i połanieckim, wynika, że szkoły parafialne były tylko w Klimontowie, Osieku, Połańcu i przy kolegiacie w Sandomierzu.
Ks. Wiśniewski w swym dziele „Dekanat sandomierski”, na którym będzie głównie oparty ten rozdział, przytacza rok 1411 jako data powstania modrzewiowego kościoła w Wiązownicy, a co za tym idzie również parafii: „Stał wtedy kościółek drewniany, pod wezwaniem św. Michała Archanioła, którego kolatorem był król Polski. Dawne rubrycele podają rok założenia kościoła 1411. Stare metryki z XVII w. świadczą, kościół był poświęcony, czego rocznicę obchodzono odpustem w pierwszą niedzielę po św. Michale. Erekcji nie było.
Należy przypomnieć, że dawny kościół znajdowała się w Wiązownicy Małej, w miejscu dzisiejszej kapliczki, aż do roku 1820, kiedy to spłonął od uderzenia pioruna.
Opierając się o materiały zebrane przez Pracownię Słownika historyczno – geograficznego województwa małopolskiego w Krakowie, można stwierdzić, że Wiązownica w 1440 była w posiadaniu 45 łanów kmiecych, istniało też sołtystwo z 5 łanami i jedna zagrodą, 2 karczmy. Do plebana należały role koło ról kmiecych, rola na Pukadle wraz z lasem, Kokoszowa niwa z lasem aż do granic wsi Suchej, łąka pod lasem Zapusta olszowa nad rzeka Wiązownica. Był także w Wiązownicy młyn królewski z jednym łanem i młyn sołtysi z rolami. Dziesięciny z sołtystwa należą do miejscowego plebana, z reszty wsi do biskupa krakowskiego i plebana w Koniemłotach.
W 1529 parafia Wiązownica pobiera dziesięcinę snopową z ról sołtysich w Wiązownicy, z części łanów sołtysich w Bukowej i z 1 łanu sołtysiego w Czajkowie. Czynsz od 1 kmiecia z Wiązownicy.
Wiązownica podobnie jak Bukowa była od dawien dawna królewszczyzną, czyli wsią w posiadaniu króla. Dzięki temu zachowało się kilka lustracji, w których figuruje Wiązownica. W jednej z nich z roku 1564 czytamy, że jest to wieś królewska w starostwie sandomierskim. Posiada 35 kmieci na 36,5 łanach. Płacą obiedne, stacje. Za wypalanie węgla daja koguty. Są 2 karczmy i 2 młyny na rzece Wiśniówce.
W kolejnej lustracji z roku 1660 – 1664 czytamy dokładnie:
Wieś Wiezownica z folwarkiem
Kmieci bywało w tej wsi 28 na łanach 16. Ad praesens jest ich trzech, płaci z nich każdy czynsz po gr 16
Spi żadnej nie dają, jeno po 2 kapłony, czyni kapłonów 6,
Item dają po dwie kurze, przychodzi kur 6,
Jaj składają po 30, czyni od trzech—jaj półtory kopy,
Item dają po l gęsi, facit gęsi 3,
Robią po dni dwu, insze powinności odprawują, jako i w Strzegoniu. Zagrodnicy — Zagrodników jest nro 10. Czynszu żadnego nie płacą; pięć
z nich oddają po kapłonie l i kurze 1. jaj 15, po pół gęsi.
Drudzy 5 nic nie dają.
Robociznę trzej po dni 3, siedm po dni 2 pieszo odrabiają.
Karczma — Bywała quondam karczma, w której piwo i gorzałkę dworską
szynkowano, ad praesens pusta zostaje.
Młyny — Jest młynów nro 3. Pierwszy na stawie Kubik, o 2 kołach, trzecim
folusie. Młynarz na trzeciej mierze, za 2 miary może uczynić pożytku Wieprzów dwu karmi, których ukarmienie rachuje się.
Drugi młyn na rzece, Zdun nazwany, o l kole, młynarz na wymierzę, 2 miary
efficiunt
Wieprza -l karmi.
Trzeci zowie się Bieda, o l kole, może do roku uczynić pożytku względem
2 miar
Wieprza l karmi, za którego rachuje się.
Robią ci młynarze po dni 3 z siekierą do dworu.
Staw — Jest stawek, którego nie masz wzdłuż na staje. Pożytku nie czyni, bo pozarastał.
Wybraniec — Wybraniec w tej wsi, uczciwy Jędrzej Wiezowicki. Prawa na łan wybraniecki nie pokazał. Wojnę służyć powinien i za każdym powrotem swoim albo pachołka z obozu, atestacyją rotmistrzowską ma deducere, jako był na usłudze Rzeczypospolitej.
Kościół — Jest kościół w tej wsi założenia ś. Michała, plebanija collationis JKM; trzyma tę plebanija jedenże, co i strzegomską.
W roku 1602 ówczesny proboszcz Tomasz Starorzębski zaniósł skargę do króla Zygmunta III na Hieronima Gostomskiego, tenutariusza dóbr w województwie sandomierskim, który zalegał w płaceniu dziesięciny. Oprócz tego proboszcz skarżył się w latach wcześniejszych na parafian, którzy nie wywiązywali się ze swych obowiązków względem ogrodzenia cmentarza. W odpowiedzi na interwencje księdza, król wystosował pismo do wszystkich przedstawicieli gromad należących do parafii Wiązownica. Oto uwspółcześniony fragment tego listu:
„Zygmunt Trzeci z Bożej Łaski król Polski Wielki Książe Litewski, Ruski, Pruski, Mazowiecki, Żmudzki, Inflancki i Szwedzki Gotski, Wandalski dziedziczny król. Wam uczciwym Marcinowi Szewczykowi, wójtowi ze wszystką gromadą Czajków i Janowi Cybuli wójtowi ze wszystką gromadą z Bukowy i Marcinowi Piechurze wójtowi ze wszystką gromadą z Smerdynie wsi naszych poddanym naszym i parafii kościoła Wiązownickiego (…) rozkazujemy Wam, abyście przed nami i urzędem naszym od położenia tego pozwu za dwie niedziele w Warszawie, albo gdzie na ten czas z Dworem naszym szczęśliwie mieszkać będziemy stanęli(…).
(…)Tomasz Starorzębski trzecim pozwem was pozywa, o to iż wy opuściwszy bojaźń Bożą, wstyd ludzi Chrześcijańskich, niezważając na mandaty nasze i napominania Plebana Wiązownickiego cmentarza około kościoła według starodawnego zwyczaju powinniście oparkanić dylami nie chcieliście i nie chcecie, gdzie tam bydło i inne bestie ciała rodziców i dziadków waszych depcą ziemie poświęconą gwałcą i plugawią, a to czynicie na wzgardę, prawom i ustawom kościelnym, i ku lekkiemu uważeniu zwierzchności naszej i napominania Plebana naszego Wiązownickiego, który to Pleban zgwałcenie i splugawienie miejsca poświęconego za przyczyną niedbalstwem waszym i nie ogrodzenia tego cmentarza szacuje sobie przeciwko każdej wsi z osobna na sto złotych polskich. Pozywa was tedy ku skazaniu przez Dekret nasz abyście niezwłocznie (…) ten cmentarz wedle starodawnego zwyczaju i prawa kościelnego ogrodzili i oparkanili. O co wszystko sądownie sami przez się przed nami odpowiadać macie. Nadane w Warszawie w Piątek po Święcie ścięcia Jana świętego bliższy roku Bożego tysiącznego pięćsetnego dziewięćdziesiątego szóstego.”
Czy parafinie wywiązali się z królewskiego napomnienia i wszystkie warunki wypełnili, tego już nie wiadomo. Można podejrzewać, iż królewski dekret został choć po części spełniony, bowiem kolejny proboszcz rezydujący w parafii Wiązownica nie wnosił podobnych roszczeń względem parafian.
W 1685 r. w niedzielę Męki Pańskiej w nocy złodziej okradł kościół z puszki, kielicha, krzyża, naczyń do olejów świętych. Dnia 25 września tegoż roku powtórnie kościół został okradziony.
W Dekanacie sandomierskim czytamy, że: „Dnia 7 grudnia 1694 r. zjeżdża do Wiązownicy ks. Stanisław Sadowski, który upomina plebana ks. Kurowskiego „aby się ustatkował a potu cremati quo in dies ingurgitatur, aby są ab usu tabaci ante missam abstineat. Ogólne zniszczenie domu Bożego, zabudowań, ogrodzeń. Pleban przy obydwóch kościołach nie trzymał wikarych, a w Strzegomiu na plebanii mieszkała suspecta et inhonesta mulier. quara amovere illi jubet. Ks. Kurowski siedział w Strzegomiu w Wiązownicy pracowali wikarzy.”
Już 1694 r. kościół wymagał pilnej restauracji: przyciesie były zgniłe, ściany zaciekłe, podłoga powykrzywiana, stopnie ołtarza zrujnowane, dachy dziurawe, zakrystia zawilgocona, naczynia poniszczone, dzwonnica chwiejąca się od wiatru, ogrodzenie kościoła zrujnowane. W ciągu całego XVIII w. wizytatorzy nawołują plebanów do restauracji kościoła. Stan powolnego zniszczenia postępował przez kolejne lata.
Można podejrzewać, że głównie z tego powodu kolejni proboszczowie w Wiązownicy szybko rezygnowali ze swoich funkcji. W 1700 r. Józef Bartłomiej Sulikowski dziekan połaniecki, był proboszczem w Wiązownicy i Strzegomiu, jednakże zrezygnował z parafii w 1705 r. Po nim objął probostwa Jan Kalisz, kanonik sandomierski, który po roku rezygnuje i dnia 28 maja probostwo przypadło Sebastianowi z Dębicy Dębickiemu, kanonikowi sandomierskiemu. Dzierżawcą dóbr królewskich był wtedy Samuel Nahorecki, starosta kotelnicki. Ks. Dębicki w 1715 r. skarży przed sądem królewskim Jakuba Słowikowskiego, który wraz ze swoją szajką napadł w nocy na plebanię, poranił plebańskich poddanych, poaresztował, wiele rzeczy poniszczył, bydło uprowadził i inne występki popełnił.
Po śmierci proboszcza Dębickiego w roku 1726 plebanem wiązownickim został ksiądz Michał Tymiński, który był tuż po święceniach. 20 kwietnia roku następnego wizytator przebywający w parafii pisze: „ (…)że proboszcz w ceremoniach wiele zmyłek robi, a najbardziej we mszy św. więc powinien u którego z sąsiadów nauczyć się odprawiać. Ks. Tymiński trzymał dwóch wikarych, z których ks. Jan Kanty Piechocki leżał w łożu chory, zaś drugi w Strzegomiu ks. Mikołaj Palczewski, były proboszcz Charzowicki, potem rezydent w domu emerytów w Sandomierzu, bez pozwolenia umknąwszy stamtąd, na plebanii osiadł. Do wielkanocnej spowiedzi było wtedy 1600 osób.”
Ksiądz Tymiński był przez 24 lata proboszczem w Wiązownicy. Na uwagę zasługuje fakt, iż w 1749 r. dzierżawcą traktu osieckiego był Stanisław Tymiński, podczaszy pilzneński, kapitan wojsk królewskich.
Liczne wizytacje biskupie na terenie parafii odsłaniają nam kondycje w jakiej znajdował się kościół. Początkowo parafia Wiązownica posiadała kościół filialny w Strzegomiu. Potem zaś Strzegom stał się oddzielną parafią.
Wizytacja biskupia w parafii Wiązownica z 19 stycznia 1740 roku wykazuje dokładnie stan posiadania wraz z mieszkającymi na plebani ludźmi.
Oto dokładne dane:
Inwentarz żywy
Koni 3
Wołów 4
Krów 4
Gęsi 3
Kur 9
Kogut 1
Pługi z żelazami 2
Radła z żelazem 2
Brony stare z gwoździami 4
Wozów starych bosych 2
Poddani
Kazimierz Mazurek Parobek 24 (lat)
Kazimierz Sikorki Parobek 30
Aleksy Świątek Poganiacz 10
Michał Wodniak Poganiacz 30
Szczepan Borzek Poganiacz 10
Maciej Pukarczyk Poganiacz 12
Stanisław Pastucha Poganiacz 50
Apolonia Sikorska Gospodyni 30
Katarzyna Baba do posługi 50
Zofia Dziewka do posługi 16
Maryna Piekarzewska Dziewka 10
Daniel Chłopiec sierota 12
Antonina Piekarcianka Sierota 12
Wizyta księdza wizytatora Stanisława Ptaszyńskiego odbyta 15 maja 1782, powiada, ”że pleban Józef Wysokiński siedzący już od lat 34 na probostwie nie słucha napomnień wizytatorów, po sumie czyta niewyrozumiale z książki, z trzech ołtarzów ledwie jeden ma lichy portatyl, krzyże poniszczone, parkany popsute, budynków kościelnych i plebańskich tak wielkie zniszczenie, że nie poprawiać ale je z gruntu stawiać należy. Przy kościele pleban nie trzyma ani organisty, ani dziada. Dziekan co kwartał ma słuchać kazań tego plebana.”
Stan kościoła i przyległych mu budynków przedstawiał się tragicznie, a kolejni proboszczowie niewiele mogli zaradzić takiej sytuacji. Czy problem leżał w mało operatywnych księżach, czy też w znikomym zaangażowaniu społeczności lokalnej, tego już się nie dowiemy. Wiadomym było, że kościół w Wiązownicy chylił się ku upadkowi w zastraszającym tempie.
Ks. Wiśniewski w swojej książce dokładnie opisuje kościół w Wiązownicy Małej: „Kościół ma kształt łodzi; zwrócony był głównym ołtarzem ku wschodowi, wejść miał dwa: główne od zachodu, mniejsze przez kruchtę od południa. W kościele była tęcza z Chrystusem Panem. Przy ścianie północnej był grób murowany, mały, pokryty płytą czarną marmurową z dwiema osobami i napisem, który już w 1791 r. był nieczytelny. Innych pomników i napisów nie było. Nad dachem górowała z desek zbita wieżyczka. Na przeciw głównych drzwi stała licha drewniana dzwonnica 1783 r. z lewej strony kościoła domurowano sklepioną zakrystię z dwoma oknami.”
W roku 1785 mężczyzn do spowiedzi wielkanocnej było 604, kobiet 619; nadto dzieci w parafii było 477. Żydów 32, żydówek 27. Plebania stała na pagórku po prawej stronie drogi, o 40 kroków od kościoła; po lewej stronie, idąc do plebanii, stał wikariat.
W dawnych czasach księża utrzymywali gospodarstwa rolne, w których pracowali najemni chłopi, najczęściej za racje żywnościowe. Niekiedy były to spore gospodarstwa mające nawet formę folwarków plebańskich. W Wiązownicy było około 4 mórg ziemi plebańskiej, na której wysiewano żyto, jęczmień, owies, tatarkę, groch i proso. Dokładne dane liczbowe możemy znaleźć w rejestrze trzechletnim jaki złożył w 1789 r. ksiądz Antoni Sobczyński. I tak czytamy, że ze zboża, siana, z dziesięcin dochodu ma 528 zł. l szeląg i 3 denary. Ofiary wynoszą 52 zł. 2 gr. 2 szelągi. Pleban Wiązownicy wysiewa żyta korcy 13, garnców 24, jęczmienia 9 korcy, owsa 8, grochu l korzec, prosa 16 garnców, tatarki l korzec. Dziesięcina Czajków dwór i wieś oraz Wiązownica i Smerdyna i wieś dają razem 132 zł. 24 gr. 9 denarów, z Bukowy 214 zł., z arendy browaru 93 zł. 10 gr.
W 1802 roku plebanem w Wiązownicy był ksiądz Sobczyński, kanonik sandomierski. 3 listopada tegoż roku staraniem ówczesnego wikarego Steczkowskiego wyjęto spod kościoła kości i pochowano je uroczyście. W ceremoni tej uczestniczyło wielu okolicznych księży, a w miejscu złożenia kości usypano wielki kopiec. Do dzisiejszego czasu ów kurhan nie ostał się i trudno określić jego położenie.
W 1817 r. kościół od dawna był słupami podparty i znajdowała się w tak fatalnym stanie, że został opieczętowany, a nabożeństwo odprawiało się w murowanej zakrystii; tak było i w 1818 r. Przy kościele mieszkał wikary, zaś pleban rezydował w Strzegomiu. W parafii nie było szkoły ani szpitala.
Oto dokładny opis budynków wchodzących w skład probostwa w Wiązownicy: „Mieszkanie plebana drewniane z kominem szlagowym. Stodół dwie w węgły. Szopa jedna w słupy drewniane w stanie dobrym. Spichlerz drewniany w dobrym stanie słomą pokryty. Obora ze stajnią i chlewem słomą pokryte kosztem byłego plebana Wysoczańskiego fundowane ponad 40 lat wcześniej w stanie dobrym. Mieszkanie wikarego drewniane słomą pokryte z kominem sztagowym w stanie dobrym, wystawione kosztem byłego wikarego Steczewskiego w roku 1803. Spichlerz drewniany do tegoż mieszkania sprawiony kosztem tego samego wikarego. Stodoła w połowie z desek, a w połowie z chrustu w stanie zdezelowanym. Stajnia i chlew drewniane słomą pokryte w stanie średnim także do wikariatu należące nie wiadomo przez kogo wystawione. Mieszkanie dla organisty drewniane słomą pokryte w stanie średnim kosztem ks. Wysoczańskiego byłego plebana sprawione przed 36 laty. Do tej organistówki należy stodoła i chlewik drewniany kosztem miejscowego organisty postawione i do tej pory utrzymywane. Karczma plebańska z gorzelnią pod jednym słomianym pokryciem drewniana z kominem sztagowym z wolna dla plebana propinacją, w dobrym stanie troskliwością otaczany przez plebana, wszelkimi reperacjami potrzebnymi wspierana i utrzymywana. Chałup poddanych plebańskich z gospodarskimi zabudowaniami z stodołami i chlewami w liczbie 10, drewnianych, które własnością każdego oddzielnie poddanego są na gruncie plebańskim wystawione, przeto do tychże zabudowania i reparacje jako właścicieli należą.” W tym czasie było ponad 2000 parafian.
Ksiądz Janicki przez wiele lat starał się aby przyłączyć do ziemi plebańskiej stawek i łąki we wsi Strzegom, które onegdaj należały do kościoła. Również w Wiązownicy chciał pozyskać miejsce po dawnym młynie, jednakże jego wysiłki były daremne, bowiem warunkiem pozyskania ziemi w obu tych miejscach było przywrócenie ich pierwotnego stanu, czyli wybudowanie młynów. Takie wrunki były nie do spełnienia dla księdza, który borykał się z problemem upadającej świątyni, a cóż dopiero mówić o budowaniu nowych młynów. W taki oto sposób, ziemie te zostały w majętności rządowej. Z tego okresu pozostała mapka sytuacyjna stawku w Strzegomiu.
Od 1809 roku proboszczem w Wiązownicy był Jan Janicki, który zmarł 23 stycznia 1843 r. przeżywszy lat 75, w kapłaństwie 51, a jako pleban wiązownicki 34. Po jego śmierci według prawa kanonicznego należało przeprowadzić konkurs na stanowisko proboszcza. Z tej przyczyny w Dzienniku Urzędowym Guberni Sandomierskiej z dnia 20 czerwca 1843 ukazała się odpowiednia adnotacja w wydziale administracyjnym
27 kwietnia 1826 r. opisany kościółek, który istniał ponad 400 lat spalił się od uderzenie pioruna. Z pożaru ostały się tylko mury zakrystii, które staraniem ówczesnego proboszcza Janickiego pokryto dachem i pomalowano. Tak prowizoryczna budowla służyła przez 18 lat jako miejsce odprawiania mszy.
Kamień węgielny pod nowy kościół został złożony w maju 1842 roku. Nowy kościół powstał w innym miejscu niż stary, który znajdował się w terenie błotnistym i niedostępnym. Z tej też przyczyny obrano nowe miejsce pod kościół na wzgórzu, które było suche i dla parafian dogodne. W 1844 r. na krawędzi wzgórza porosłego dębiną, należącego do wsi Dzięków, kosztem parafian i senatora Pogodina, którego obowiązkiem było postawienie kościoła, donatariusza dóbr osieckich, w skład których wchodziła Wiązownica, został postawiony kościół murowany prostej konstrukcji w kształcie prostokąta.”
Konsekracja kościoła odbyła się 29 września 1844 r. przez biskupa Goldmana, wyznaczając na rocznicę poświęcenia pierwszą niedzielę po Wielkanocy.
W kościele znajdowała się figura Matki Boskiej, z rąk której tryskały promienie łaski. Niegdyś figura ta stała w Dziękach na 17 łokciowej kolumnie, sprawiona przez matkę Petrowa. Gdy jej syn Aleksander objął pałacyk, zdjął figurę oddając ją do kościoła w Wiązownicy, natomiast kolumnę kupił mieszczanin osiecki Witkowski za 50 srebrnych rubli. Postawił ją przy kościele w Osieku, a na szczycie umieścił figurę Najświętszej Panny na pamiątkę 50 rocznicy ustalenia dogmatu Niepokalanego Poczęcia. Kolumna z figurą stoi po dziś dzień na placu przed kościołem osieckim.
„Dzwonnica stoi na przeciw głównego wejścia od zachodu. Znajdują się w niej dwa dzwony. Na większym z nich, ważącym około 2000 funtów, widnieje na nim napis: „Sub aus-picio abbatis S. I. M. A. E. de Kochanów Kochanowski Pietr. Wajner Ludwisarii An. D. 1587”. Na małym wagi około 500 funtów jest napisane „Lał Petersilge w Warszawie r. 1865. Sprawiony kosztem parafian i dziedzica Aleksandra i Aleksandry (Petrow)”.
Kostnica murowana, stoi na południe od kościoła. Stosy kamieni złożonych na cmentarzu dowodzą, o zamiarach budowy nowego kościoła. Dokoła kościoła rosną dęby.”
Widnokrąg, patrząc z góry Wiązownickiej, kończą lasy. Na zachód widać wsie: Wiązownicę Dużą i Małą wraz z Czajkowem, między którymi płynie od Wiśniowej strumyk. Na prawo wieś Smerdyna. Dalej pod cmentarzem wieś Krzeczów. Na wschód widać Wronią Górę, Bukowe, Kopaninę i pałac Dzięki, przypominający kościół.
„Plebania w odległości kilkuset kroków od kościoła. Wystawioną ją z kamienia w stylu szwajcarskim, w formie piętrowego domu w 1848 r.; droga do niej wysadzona przez ks. F. L. akacjami. Ogród założył ks. Kaczmarski.”
Cmentarz poświęcony w 1851 r. leży również w znacznej odległości od kościoła. W dzisiejszych czasach jest już nie używany, a znajduje się po prawej stronie drogi prowadzącej z Wiązownicy Kolonii do Smerdyny.
Na tym cmentarzu spoczywa Wasilij Pogodin, jednakże do naszych czasów nie zachował się niegdyś wspaniały grób, który otoczony był kutym ogrodzeniem. Dzisiaj w tym miejscu zostały tylko kamienne, popękane płyty.
Pochówki odbywały się tutaj do końca pierwszej wojny światowej . Znajdują się tu m.in. groby ks. Saturnina Kaczorowskiego, proboszcza Wiązownicy w latach 1885 – 1892, ks. Karola Kaczmarskiego (1892 – 1902), oraz groby prawosławnych właścicieli Wiązownicy: Pogodinów i Pietrowów.
Dawny kościół stał na niewielkim wzniesieniu w Wiązownicy Małej. W tym miejscu wzniesiono w 1910 r. murowaną kaplicę z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Po wybudowaniu nowego kościoła, z resztek materiału w 1910 r. na dawnym placu kościelnym w Wiązownicy Małej wzniesiono zgrabnego kształtu kaplicę. Walenty Kubik (ur. w 1909 r.), mieszkaniec Wiązownicy, twierdził, że murarzem, który podjął się wybudowania kaplicy, był rzemieślnik Prochowski z Bogorii. Zgodnie z ówczesną modą architektoniczną powstał, wzniesiony z miejscowego kamienia smerdyńskiego, obiekt nawiązujący do neogotyckiego stylu. Smukły w formie, nakryty dwuspadowym dachem ze ścianą frontową wypełnioną dużymi drzwiami umieszczonymi w portalu o ostrołukowym wykroju. Podobny kształt mają dwa otwory okienne parzyście wycięte w bocznych ścianach.
Główny i dominujący akcent zdobniczy wnętrza (umieszczony na płytkiej mensie), to ołtarz drewniany, który wraz z kopią cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej tworzy plastyczną jedność. Utrzymany w żółtej i niebieskiej kolorystyce nawiązuje wyraźnie do stylistyki sztuki ludowej. Niestety, miejscowi nie potrafili wskazać autora tej ciekawej pracy plastycznej. Według lokalnych przekazów wizerunek ten uchodzi za łaskami słynący.
Stary cmentarz znajdował się 300 metrów od kaplicy i tylko postawiony tam krzyż przypomina o charakterze tego miejsca. Na drewnianym krzyżu widnieją wyryte dłutem artysty narzędzia męki pańskiej. Całość porosła jest brzozami i tylko w pamięci ludzi funkcjonuje jako dawny cmentarz.
Na tym właśnie cmentarzu pochowany został ks. Marcin Rokicki, wikariusz parafii Wiązownica, który zmarł 16 kwietnia 1841 r. Niestety dziś nie wiadomo, w którym miejscu dokładnie został on pochowany. Stwierdził ten fakt już w 1905 r. brat zmarłego księdza Antoni Rokicki, który dla parafii ofiarował kielich z napisem upamiętniającym brata, a także umieścił w kościele pamiątkową tablicę.
Ostatni cmentarz grzebalny powstał w sąsiedztwie kościoła na wzgórzu po roku 1918, gdzie pochówki zmarłych odbywają się do dnia dzisiejszego. Ten ostatni cmentarz ogrodzono murem z piaskowca staraniem ks. Bogumiła Orłowskiego, który pełnił posługę proboszcza w latach 1974 – 1985.
Nie tylko stary kościół znajdował się w fatalnym stanie, ale również księgi parafialne były mocno zniszczone. Najstarsze z nich były datowane na 1604 rok i zachowały się jeszcze do 1931 roku. Dobrze ilustruje nam stan w jakim znajdowały się parafialne dokumenty list prokuratury królewskiej guberni radomskiej z 1848 r. Proboszcz parafii był jednocześnie urzędnikiem stanu cywilnego, wiec co jakiś czas podlegał kontrolom odpowiednich służb, które skupiały się głównie na teraźniejszych dokumentach, lub mających lat nie więcej niż 50. W tym przypadku rewizji dokonywał podsędek okręgu staszowskiego, który stwierdził, co następuje:
-
„Że akta tego rodzaju nie w szafie zamykanej lecz na stole są utrzymywane, przez co znacznemu uszkodzeniu ulegać muszą.
-
Że akta cywilne z roku 1811 są bez oprawy.
-
Że w aktach z roku 1823 brakuje kart od 80 do 87.
-
Że akta z roku 1810 przez myszy są uszkodzone.
-
Że księga z 1826 roku aktów zejścia tak dalece przez muszy jest uszkodzona, iż na początkowych dwóch kartach daty przyjęcia pierwiastkowych aktów i wiele wyrazów brakuje.
Niczego sobie 🙂