Podczas dzisiejszej służbowej podróży po sołectwie (zbieranie podatku) w przysiółku Zomłynie taknąłem się na taką oto scenkę: 4 siostry w wieku szkoły podstawowej śpiewały na cały głos Mazurka Dąbrowskiego. Siedziały sobie gdzieś w polu i na całą okolicę świętowały. Aż się ciepło w sercu robiło, że same z własnej woli tak czciły ten dzień… Wieczorem wróciłem do domu i w telewizji zobaczyłem jak w Warszawie banda bandytów „świętowała”. Od razu przypomniała mi się piosenka Kazika „Nie ma litości dla s…..”. Tutaj moja tolerancja się kończy. Po trzy lata dla każdego zadymiarza i za rok kolejny się zastanowi zanim zbruka to, czy inne narodowe święto.